Znów przyszła nieproszona
W pretensję ubrana,
Skropiona smutkiem
Zbyt obficie
Usta złością pomalowała
Brwi wzgardą wykonturowała
Bezczelnie rozgościć się chciała
Upychając po kątach lęki i frustrację
Sny przepędzając, dziką satysfakcję,
Że znów prym wiedzie
Przy stole przy obiedzie
W drodze do pracy
W kolejce do kasy
Pod prysznicem zmywana tonikiem,
W książce na nocnym stoliku
W serniku na talerzyku
Przyprawiając go goryczą
W szklance wody,
Wszyscy widzą
Milczą...
Ludzi mami dookoła,
Że już poszła
Już wesoła...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz