Spokój luksusem owiany,
Cisza przystawką doń
Dzisiaj znów liżę rany
Znów żal toczy się łzą
Natrętne myśli przeganiam w kąt
Złowrogim szumią echem
Zmęczeniem pokrywam lęk
Co karmi się cudzym grzechem...
środa, 20 listopada 2019
piątek, 13 września 2019
Wiara
Wiesz
Wierzę w szczęście
Wierzę w szczęście
W dobry świat
Że to co na zewnątrz
Nie my
Że to co na zewnątrz
Nie my
Nie nas
Że wytworem własnej wyobraźni
Spokój zasieję
Że wytworem własnej wyobraźni
Spokój zasieję
Pewność dnia
Że noc ni długa ni straszna
Oddechem przyspieszonym radości trwa
I uśmiechniętym porankiem przywita świat
Wiesz
Wierzę
Że noc ni długa ni straszna
Oddechem przyspieszonym radości trwa
I uśmiechniętym porankiem przywita świat
Wiesz
Wierzę
Że się ziści plan
Na życie bez planu
Trwam
Na życie bez planu
Trwam
poniedziałek, 19 sierpnia 2019
Plotki
Umówily się na plotki
Sąsiadki spod szóstki i piątki
Wzięły na język sąsiada,
Że gbur, że dziwak, że nie zagada,
A ta córka Nowaków?
Taka młoda a sprowadza chłopaków,
A widziałaś Grażynę?
Marsową miała minę,
A Jadźka spod dziewiątki ?
Upasła się a niosła pączki
I tak trajkotały dzień cały
Życie plotkom dały
A te rozkwitły jak róże na rabatce,
Na koniec oberwało się sąsiadce,
Że tylko siedzi na osiedlowej ławce
Plotkami się zajmuje
W cudze życie ingeruje...
Sąsiadki spod szóstki i piątki
Wzięły na język sąsiada,
Że gbur, że dziwak, że nie zagada,
A ta córka Nowaków?
Taka młoda a sprowadza chłopaków,
A widziałaś Grażynę?
Marsową miała minę,
A Jadźka spod dziewiątki ?
Upasła się a niosła pączki
I tak trajkotały dzień cały
Życie plotkom dały
A te rozkwitły jak róże na rabatce,
Na koniec oberwało się sąsiadce,
Że tylko siedzi na osiedlowej ławce
Plotkami się zajmuje
W cudze życie ingeruje...
niedziela, 7 lipca 2019
Nienamacalny
Nie istniejesz
Świat pędzi
Mijam Cię w myślach
Nierealny
Mijam Cię w myślach
Nierealny
Nienamacalny
Bez twarzy
Bez twarzy
Bez kształtu
Wyimaginowany obraz
Składam do snu
Z cierpliwości i czułości
Dotykiem naiwności
Serce wierzy
Choć całym sobą krzyczysz
O nieobecności
Niemożliwości istnienia
Wciąż szukam cienia
Tego co w marzeniach zrodzone
Wyimaginowany obraz
Składam do snu
Z cierpliwości i czułości
Dotykiem naiwności
Serce wierzy
Choć całym sobą krzyczysz
O nieobecności
Niemożliwości istnienia
Wciąż szukam cienia
Tego co w marzeniach zrodzone
Jednak nieuniknione
Rozczarowań kosz
I los uknuty poza mną
I Twoja w nim nieobecność
Rozczarowań kosz
I los uknuty poza mną
I Twoja w nim nieobecność
Żyć
Nie mieszczę już emocji
Uciekam
Świat ciągle mnie gości
Choć wylewam morze łez
Zaklinam rzeczywistość
W chwilach radości
Próbuję się zachłysnąć
Odwagą innych
Której zazdroszczę
Pewności siebie
Uparcie poszczę
Od uśmiechu i wiary
Zakładam różowe okulary
Chcę poczuć się jak inni
Choć bywają dziecinni
Może to właśnie recepta
By każdy dzień przetrwać
W dziecięcej beztrosce
Pasąc motyle na łące
Nie dzielić dnia na chwile
Wiedząc, że i tak minie
Dbać by minął radośnie
Wierzgając nogami na sośnie
Pocałować ropuchę
Podrapać psa za uchem
Żyć
Uciekam
Świat ciągle mnie gości
Choć wylewam morze łez
Zaklinam rzeczywistość
W chwilach radości
Próbuję się zachłysnąć
Odwagą innych
Której zazdroszczę
Pewności siebie
Uparcie poszczę
Od uśmiechu i wiary
Zakładam różowe okulary
Chcę poczuć się jak inni
Choć bywają dziecinni
Może to właśnie recepta
By każdy dzień przetrwać
W dziecięcej beztrosce
Pasąc motyle na łące
Nie dzielić dnia na chwile
Wiedząc, że i tak minie
Dbać by minął radośnie
Wierzgając nogami na sośnie
Pocałować ropuchę
Podrapać psa za uchem
Żyć
Przystanek
Lubię, choć nienawidzę czekania
Czekam, choć nienawidzę tego trwania
W domysłach przeplatanych nadzieją
Na rzeczy, które się dzieją
Dzielę je na czworo jak włos
Potem zdziwiona podstawiam pod nos
Gotową historię i tezę o mnie,
W której nic się nie zgadza
Poza tym, że przesadzam
Z ciągłą analizą trwania,
Wracam do czekania.
Czekam, choć nienawidzę tego trwania
W domysłach przeplatanych nadzieją
Na rzeczy, które się dzieją
Dzielę je na czworo jak włos
Potem zdziwiona podstawiam pod nos
Gotową historię i tezę o mnie,
W której nic się nie zgadza
Poza tym, że przesadzam
Z ciągłą analizą trwania,
Wracam do czekania.
sobota, 6 lipca 2019
Pożegnanie
Twoje ramiona nie należą do mnie
Inna się kiedyś o nie upomni
Zamknie w nich swój cały świat
Mi pozostanie Twój zapach i smak
Inna się kiedyś o nie upomni
Zamknie w nich swój cały świat
Mi pozostanie Twój zapach i smak
Gdy śpisz
Ty śpisz
A ja chciałabym wiedzieć jak
Czy jestem gościem w Twych snach?
Ty śpisz
Ty śpisz
A ja chciałabym wiedzieć jak
Słuchając rytmu Twojego serca
Mieć pewność
Mieć pewność
Że jestem pierwsza w tych snach
Ty śpisz
Ty śpisz
A ja chciałabym wiedzieć jak
A gdy rankiem świat się obudzi
Słuchając szeptów zaspanych ludzi
Wiedz
A gdy rankiem świat się obudzi
Słuchając szeptów zaspanych ludzi
Wiedz
Że chciałabym wiedzieć jak
Witasz zaspany świat
Słuchając rytmu Twojego serca
Mieć pewność
Witasz zaspany świat
Słuchając rytmu Twojego serca
Mieć pewność
Że jestem pierwsza
W twych snach
Śpiączka
Zmęczona tym co chciałam powiedzieć
Zmęczona tym co chciałam usłyszeć
Zmęczona tym co chciałam poczuć
Zasypiam
Nie budź mnie już więcej
Zabierz zachłanne ręce
Zostaw
Wspomnienia o Tobie i o mnie
Podzielę je sobie skromnie
Zanim
Codzienność piaskiem sypnie w oczy
Dalej po omacku będziemy kroczyć
Udawać, że nic się nie stało
Traktować życie jak całość
Bez podziału na Przed i Po….
Zmęczona tym co chciałam usłyszeć
Zmęczona tym co chciałam poczuć
Zasypiam
Nie budź mnie już więcej
Zabierz zachłanne ręce
Zostaw
Wspomnienia o Tobie i o mnie
Podzielę je sobie skromnie
Zanim
Codzienność piaskiem sypnie w oczy
Dalej po omacku będziemy kroczyć
Udawać, że nic się nie stało
Traktować życie jak całość
Bez podziału na Przed i Po….
Czasozakręt
A gdyby ktoś powiedział: możesz cofnąć czas, Co bym zmieniła? Nic, Bo lęk wciąż ten sam.
A ja bym zmienił trochę.
Jesteś, wpadło mi do głowy i napisałam. Zawracam Panu głowę .
Wie Pan burza tego lata zebrała okrutne żniwo, zabrała godność, a z nią istotę wszystkiego co zdało się początkiem bo każdy dzień, każdy uśmiech, każdy gest jest początkiem. Pisze swoją historię.
och ty!!!!
I wie Pan, co zrobić z tą historią? Co z tym początkiem? Niedoskonałość go ubiegła, nieprzewidywalność nieuniknionego. Ach gdyby tak móc cofnąć czas! Naszło mnie na bajanie, będę Panu truć. Wybacz.
Trzeba cofnąć i napełnić się nadzieją, miłością zobaczyć drogi cel
Drogowskaz ?
Czy da się złapać ogień ????
Złapać ogień? Nie, ale można go oswoić.
Żal byłoby, aby zatracił swoją magię i podsycać - nie gasić .
Tylko na ile starczy cierpliwości, uważności, radości podsycania?
Hmmm, ale czy to teraz istotne?
Chyba nie, lepiej zanurzyć się i w tym trwać, zamiast czekać na coś czego nie znamy…
piątek, 5 lipca 2019
Dlaczego
Dlaczego Pan tak się uparł? Dlaczego? Zakopałam, pogrzebałam na dnie! Tylko czasami podgryzało od środka. Nie rozumie Pan? Nie może Pan rozumieć skoro ja sama tego nie pojmuję! Jak to czego? Życia! Ciągłego balansowania między tym jakim się zostało ulepionym, a tym kim chciałoby się być lub wydaje się kim chciałoby się być… Bo mi wiecznie się wydaje,nic pewnego, trwałego, stałego. O! Przepraszam! Stałe jest moje szarpanie się.Nie widać? To dobrze. Po co ma być widać jak bardzo rozdarta jestem? A Pan mnie zmusza do ekshibicjonizmu emocjonalnego, moralnego. Hmmm lub też i nie, kwestia spojrzenia.Jak Pan całe życie słyszy, że do niczego się nie nadaje, nic nie osiągnie, to staje się to Pana tożsamością, swoistą legitymacją duszy I Pan w to wierzy, nawet jeśli się z tym nie zgadza, przeciw temu buntuje i walczy.Z góry zakładając porażkę! Jak to po co walczyć?! Dla higieny psychicznej, dla samej świadomości podjęcia rękawicy.No bo jak to tak się poddać?.Mówi Pan, że to krótsza i łatwiejsza droga do owej porażki.Zapewne, ale wtedy umiera nadzieja, że jednak jakimś cudem porażka ze zwycięstwem miejscem się zamieni. Och! Niech Pan już nie słucha co mam do powiedzenia. Tylko udaje. Tak będzie łatwiej. Nie wiem czy lepiej, ale łatwiej. Panu ocenić i mnie znowu upchać gdzieś na dnie. Pan zawsze taki niedomyślny i oczekuje odpowiedzi wprost?Nie, nie oskarżam, ja się bronię! Przed otwarciem, obnażeniem, poznaniem. Boję się, że ta kim jestem nie do końca mi się spodoba. Bo wie Pan, chciałoby się umieć być nie trwać .Ta otwartość czyni mnie bezradną wobec Pana wiedzy o mnie. Panu ta wiedza zbędna a mnie wiedza, że ową wiedzę Pan posiada - uwiera. Bo coraz bardziej czuję się naga. Klęska! Dokonał Pan gwałtu na mojej duszy a świat trwa i goni. I Pan ma się świetnie. Gdyby Pan zagłębił się w tę głębinę poczułby szlam na ustach. Na cóż więc kalać smak truskawek ze śmietaną? A gdy jednak natrętna myśl głowę Panu zaprzątnie by go skosztować…Czyż nie lepiej udać głuchego co ślepca prowadzi?Ja? Ja tylko drogi pogubiłam a Pan tak ładnie pyta. Choć znam Pana całe życie od trzech dni…
czwartek, 4 lipca 2019
Trwa
Na przekór z przekory
Z rogatej duszy
Z dumną dumą
Co to lękom się nie kłanis
Udawać nauczona
Choć strachem oczy zamglone
Trwa
Z rogatej duszy
Z dumną dumą
Co to lękom się nie kłanis
Udawać nauczona
Choć strachem oczy zamglone
Trwa
Niewczas
Brakuje czasu by marzyć
Brakuje czasu by śnić
Brakuje czasu ba czułość rąk
W ślepym zaułku zatrzymany zegar
Potykać się o własny los
Bez wiary w jutro
Z bagażem wczoraj
Błądzić w sekundach
Ulepionych w dni
By potem szczerze ich żałować
Brakuje czasu by śnić
Brakuje czasu ba czułość rąk
W ślepym zaułku zatrzymany zegar
Potykać się o własny los
Bez wiary w jutro
Z bagażem wczoraj
Błądzić w sekundach
Ulepionych w dni
By potem szczerze ich żałować
Wypadałoby żyć
Wypadałoby żyć,
Wypadałoby śnić,
Wypadałoby czuć,
Wypadałoby snuć
Przyjemne wizje
Słońcem osnute
W pozytywne wibracje
Na każdą drogę obute
W wygodne klapki
Tudzież bambosze
Z premedytacją jednak noszę
Trampki co pamiętają minione lata
A wypadałoby tutaj być.,
Wypadałoby śnić,
Wypadałoby snuć,
Wypadałoby dzisiaj czuć
Wypadałoby śnić,
Wypadałoby czuć,
Wypadałoby snuć
Przyjemne wizje
Słońcem osnute
W pozytywne wibracje
Na każdą drogę obute
W wygodne klapki
Tudzież bambosze
Z premedytacją jednak noszę
Trampki co pamiętają minione lata
A wypadałoby tutaj być.,
Wypadałoby śnić,
Wypadałoby snuć,
Wypadałoby dzisiaj czuć
Inna
Ciepło
Zimno
Nie nadążam
Choć podążam
Upojenie drganie
Przeplatane wzdychaniem
Rzeczywistość
Omamy na jawie
Witam
Żegnam
Dzień dobry prawię
Udaję, że nie mnie
Choć przecież wiesz
Inna
Na przekór
Nawet jeśli okruchów garść jeść będę z Twego stołu,
Nawet jeśli usiądziesz obok, herbatą z kubka poczęstujesz,
Zrozumiesz, gdy powiem dziel życie nie żyj dzieląc?
Nie mnóż już nigdy przeszkód ze złudzeń,
Przestań porażkom zaglądać w oczy,
Sukcesem mogą się okazać,
Żyj!
Łap chwile, syć nimi dłonie i oczy,
Szczęście nie złuda, Twój próg przekroczy,
Pokochaj codzienność, wyjdź światu naprzeciw,
Buduj miast burzyć,
Wygrasz!
Jeśli okiełznasz swój sprzeciw
środa, 3 lipca 2019
Wątpliwość
Wątpliwość nie jest zaprzeczeniem
Rozterką czy zwątpieniem,
Prostą odpowiedzią,,nie"
Nie trwaj, nie szukaj,
Nie czekaj na cud,
Wszak zdarzyć się może,
Gdy pragniesz, gdyś znów
Pewnym szczęścia pod nos podstawionym
Losowi naprzeciw wyjść chcesz,
Gdy wątpisz, ni szczęście to ni chłód,
Strachem przeplatane
Duszy zadajesz ranę
Odejdź
Żyj
Bądź zdrów
Rozterką czy zwątpieniem,
Prostą odpowiedzią,,nie"
Nie trwaj, nie szukaj,
Nie czekaj na cud,
Wszak zdarzyć się może,
Gdy pragniesz, gdyś znów
Pewnym szczęścia pod nos podstawionym
Losowi naprzeciw wyjść chcesz,
Gdy wątpisz, ni szczęście to ni chłód,
Strachem przeplatane
Duszy zadajesz ranę
Odejdź
Żyj
Bądź zdrów
sobota, 8 czerwca 2019
Ekspres
Powiedz światu niech się o mnie nie upomina,
Spokój, tego potrzebuję,
Niech oszczędzi mi wstawania,
Dywagowania nad bluzką i plamą,
Pogodą, mną samą,
Niech pędzi
Chcę oglądać jego plecy,
On uparcie podaje mi dłoń,
Co parzy wyzwaniem
By iść z nim krok w krok,
Z chaosem w sercu
Jak na widelcu
Podaje codzienność
I nie zapyta
Czy mi to w smak?
Czy chcę tak pędzić jak on sam?
Chcę przesiąść się na hulajnogę
Ty pędź!
Ja zakładam nogę na nogę
Kiedyś się zmęczysz
Spokój, tego potrzebuję,
Niech oszczędzi mi wstawania,
Dywagowania nad bluzką i plamą,
Pogodą, mną samą,
Niech pędzi
Chcę oglądać jego plecy,
On uparcie podaje mi dłoń,
Co parzy wyzwaniem
By iść z nim krok w krok,
Z chaosem w sercu
Jak na widelcu
Podaje codzienność
I nie zapyta
Czy mi to w smak?
Czy chcę tak pędzić jak on sam?
Chcę przesiąść się na hulajnogę
Ty pędź!
Ja zakładam nogę na nogę
Kiedyś się zmęczysz
poniedziałek, 27 maja 2019
Ławka
Taka to moja wada
Że tylko w smutku wiersz się układa
Radość nie czuje tego nonsensu
By pisać
Że tylko w smutku wiersz się układa
Radość nie czuje tego nonsensu
By pisać
Tworzyć
Szukać sensu
Widocznie nie potrzebuje poklasku
Ani życia w blasku własnego natchnienia
Po prostu tańczy w chwilach upojenia
Zmieniając krok co krok
Puszczając oczko
Chichocząc znienacka
Tam stoi ławka
Smutna biedaczka
Przucupnę zatem na chwil kilka
Niech się uśmiechnie
Wszak znosi dzielnie
Łez oceany
I zakochane pary
I rozstania i powroty
I cudze kłopoty
I ptasie gody w niepogody
I rozpuszczone lody Kasi z naprzeciwka
I Antka piłkę i Franka piąstki
I plotki sąsiadek spod piątki
I taka ławka niby drewniana
W pozory ubrana od rana
Trwa dzielnie na posterunku
I niby wolna od frasunku
Niemy świadek szczęścia
Niemy świadek smutku
Widocznie nie potrzebuje poklasku
Ani życia w blasku własnego natchnienia
Po prostu tańczy w chwilach upojenia
Zmieniając krok co krok
Puszczając oczko
Chichocząc znienacka
Tam stoi ławka
Smutna biedaczka
Przucupnę zatem na chwil kilka
Niech się uśmiechnie
Wszak znosi dzielnie
Łez oceany
I zakochane pary
I rozstania i powroty
I cudze kłopoty
I ptasie gody w niepogody
I rozpuszczone lody Kasi z naprzeciwka
I Antka piłkę i Franka piąstki
I plotki sąsiadek spod piątki
I taka ławka niby drewniana
W pozory ubrana od rana
Trwa dzielnie na posterunku
I niby wolna od frasunku
Niemy świadek szczęścia
Niemy świadek smutku
sobota, 25 maja 2019
Nieobecność
Nie istniejesz , świat pędzi,
Mijam Cię w myślach
Nierealny, nienamacalny
Bez twarzy, bez kształtu,
Wyimaginowany obraz
Składam do snu
Z cierpliwości i czułości,
Dotykiem naiwności
Serce wierzy,
Choć całym sobą krzyczysz
O nieobecności
Niemożliwości istnienia,
Wciąż szukam cienia
Tego co w marzeniach zrodzone,
Jednak nieuniknione
Rozczarowań kosz
I los uknuty poza mną
I Twoja w nim nieobecność
Mijam Cię w myślach
Nierealny, nienamacalny
Bez twarzy, bez kształtu,
Wyimaginowany obraz
Składam do snu
Z cierpliwości i czułości,
Dotykiem naiwności
Serce wierzy,
Choć całym sobą krzyczysz
O nieobecności
Niemożliwości istnienia,
Wciąż szukam cienia
Tego co w marzeniach zrodzone,
Jednak nieuniknione
Rozczarowań kosz
I los uknuty poza mną
I Twoja w nim nieobecność
poniedziałek, 20 maja 2019
...
Czasami bywa i tak,
Że nie chce mi się żyć
Mamo
Zmuszona otwieram oczy
Co z trudnem przymknęłam na chwil parę
By wziąć na plecy swój stary bagaż
Co nowym jest wypchany
Po wieka brzegi swoim zwyczajem
Nie pusto a pustką wieje w kątach,
Mrok myśli znów spowija,
Nie umiem
Żagle zwijam
Choć cieszyć się winnam życia cudem
W otchłań lękow wciąż podążam
Na przekór, z niemocy, z tęsknoty
Mamo
Że nie chce mi się żyć
Mamo
Zmuszona otwieram oczy
Co z trudnem przymknęłam na chwil parę
By wziąć na plecy swój stary bagaż
Co nowym jest wypchany
Po wieka brzegi swoim zwyczajem
Nie pusto a pustką wieje w kątach,
Mrok myśli znów spowija,
Nie umiem
Żagle zwijam
Choć cieszyć się winnam życia cudem
W otchłań lękow wciąż podążam
Na przekór, z niemocy, z tęsknoty
Mamo
środa, 15 maja 2019
Budzik
,,Zmarnowałas swój potencjał na bycie Matką Teresą
Zawsze myślałaś o innych, ale nigdy o sobie,,
Dziękuję to za mało
Taki budzik był mi potrzebny
Takiego rozgrzeszenia chciałam
Bo łatwiej odróżnić ziarna od plew
Bez palącego poczucia cudzej krzywdy,
Ale z bagażem swojej własnej
Masochistycznie sobie zadawanej
To jeszcze nie przebudzenie,
Ale nieśmiałe macanie własnego Ja
Ja, tak sukcesywnie upychanego po kątach
Bo rodzina, bo przyjaciele bo praca...
Zawsze myślałaś o innych, ale nigdy o sobie,,
Dziękuję to za mało
Taki budzik był mi potrzebny
Takiego rozgrzeszenia chciałam
Bo łatwiej odróżnić ziarna od plew
Bez palącego poczucia cudzej krzywdy,
Ale z bagażem swojej własnej
Masochistycznie sobie zadawanej
To jeszcze nie przebudzenie,
Ale nieśmiałe macanie własnego Ja
Ja, tak sukcesywnie upychanego po kątach
Bo rodzina, bo przyjaciele bo praca...
niedziela, 5 maja 2019
Śpij
Myśli nieuczesane wciąż jątrzą ranę
Nim spadnie włos
Krzyknie w głos
Śpij
Daj odpocząć swemu istnieniu
Zagubionemu drżeniu serca
Po omacku tętniącego
Szukającego swego cienia
Co go zgubił nieopatrznie
Przyklejając kolejną łatkę
Nieuszytą na miarę człowieka
Co ciągle czeka
Na los podstawiony pod nos
Na niezgodę w niepogodę
Śpij
Śnij
Żyj
Nim spadnie włos
Krzyknie w głos
Śpij
Daj odpocząć swemu istnieniu
Zagubionemu drżeniu serca
Po omacku tętniącego
Szukającego swego cienia
Co go zgubił nieopatrznie
Przyklejając kolejną łatkę
Nieuszytą na miarę człowieka
Co ciągle czeka
Na los podstawiony pod nos
Na niezgodę w niepogodę
Śpij
Śnij
Żyj
Pan bierz
Proszę Pana już nie mam cierpliwości
Na kontemplowanie Pańskiej duszy
Pan ciągle tkwisz w leśnej głuszy,
Gdzie mech pokrył większość drzew,
Gdzie ich szum westchnieniem odbija się
Od siły i celu istnienia
Wciąż poszukujesz Pan brzmienia
Przeszłych co obecnych są konsekwencją
A co z jutra intencją?
Stoisz Pan w miejscu
Mgłę siejąc w sercu
Zadając kłam duszy
Co dusi się i krztusi
Szukając miejsca pomiędzy było a jest
Pan bierz ile chcesz
Poza mną niech dzieje się
Pan chce tkwić a ja żyć
Na kontemplowanie Pańskiej duszy
Pan ciągle tkwisz w leśnej głuszy,
Gdzie mech pokrył większość drzew,
Gdzie ich szum westchnieniem odbija się
Od siły i celu istnienia
Wciąż poszukujesz Pan brzmienia
Przeszłych co obecnych są konsekwencją
A co z jutra intencją?
Stoisz Pan w miejscu
Mgłę siejąc w sercu
Zadając kłam duszy
Co dusi się i krztusi
Szukając miejsca pomiędzy było a jest
Pan bierz ile chcesz
Poza mną niech dzieje się
Pan chce tkwić a ja żyć
piątek, 26 kwietnia 2019
Zachciewajka
Nie chcę już śnić
Chcę po prostu być
Nie przystankiem, chwilą
Co chroni przed zawieją
Nie z przyzwyczajenia
Nie z komfortu tchnienia
Tkanym, gdy potrzeba,
Gdy brakuje nieba,
Gdy gwiazdy nocy odmawiają lśnienia,
Gdy ciemna chmura dzień przyćmiewa,
Chcę promieni Słońca
Pląsających jakby nie było końca,
W deszczu radości gościć chcę
Garściami szczęścia dławić się
Bez taktu i miary
Cudzych złych spojrzeń
Wyimaginowanych dążeń
Co cieniem otulają do snu
Obudzić się znów
Wstań
Zrób
Chcę po prostu być
Nie przystankiem, chwilą
Co chroni przed zawieją
Nie z przyzwyczajenia
Nie z komfortu tchnienia
Tkanym, gdy potrzeba,
Gdy brakuje nieba,
Gdy gwiazdy nocy odmawiają lśnienia,
Gdy ciemna chmura dzień przyćmiewa,
Chcę promieni Słońca
Pląsających jakby nie było końca,
W deszczu radości gościć chcę
Garściami szczęścia dławić się
Bez taktu i miary
Cudzych złych spojrzeń
Wyimaginowanych dążeń
Co cieniem otulają do snu
Obudzić się znów
Wstań
Zrób
środa, 10 kwietnia 2019
Ten czas
Nastał ten czas
Gdy wzrasta w nas
Twoja mądrość i siła,
O której mówilas
I której świadczyłaś
Codzienności byłaś wyznacznikiem
Rytmem dnia i wieczoru świecznikiem
Co odmierzał snu czas
Z zegarkiem w ręku bez lęku
Jechałam smakować
Dziś pozostało żałować,
Że tak krótko, że tak szybko
Gdy wzrasta w nas
Twoja mądrość i siła,
O której mówilas
I której świadczyłaś
Codzienności byłaś wyznacznikiem
Rytmem dnia i wieczoru świecznikiem
Co odmierzał snu czas
Z zegarkiem w ręku bez lęku
Jechałam smakować
Dziś pozostało żałować,
Że tak krótko, że tak szybko
wtorek, 9 kwietnia 2019
Noc
Niech dzień powie nocy,
Że tylko się z nią droczy
Zsyłając pustkę bezbrzeżną
Poczucie beznadziejną
Co przysłania sens trwania
Zagłusza serca drgania
Niech dzień powie nocy
By otworzyła oczy
Wtuliła w swoje ramiona
Ukołysała zraniona
Do snu
Że tylko się z nią droczy
Zsyłając pustkę bezbrzeżną
Poczucie beznadziejną
Co przysłania sens trwania
Zagłusza serca drgania
Niech dzień powie nocy
By otworzyła oczy
Wtuliła w swoje ramiona
Ukołysała zraniona
Do snu
Małe powroty
Życie nie jest złe lub dobre. Jest rolą, którą każdy z nas musi lub chce odegrać. Jeśli musi ...cóż lekko nie będzie, jeśli chce nawet kłody pokona z uśmiechem na twarzy. Dlaczego z usmiechem? Bo nigdy nie wiesz kiedy w twarz zaświeci Ci słonce, otuli promieniami i powie na taki usmiech czekałem, za takim usmiechem tęskniłem. I tylko ono będzie wiedziec ile bólu w nim zawarte, ile radości ukryte , ile szczęscia na dnie drzemie.
Kim jesteśmy i dla kogo?
Ale czy musimy byc dla kogos? Nie możemy być dla siebie?
Opleceni doświadczeniami, silniejsi o wygrane, słabsi o przegrane, mocni w postanowieniach, które milkną z każda łzą.
Niech milkną, wszak łza o ciszę się prosi
Nie o samotność a o ciszę by usłyszeć jak ulatuje kurz z przykrytych marzeń, planów
Tak, najwyższa pora zamienić pożółkły papier marzeń w czystą białą kartę
wypełnić ją kolorem i zanieść swiatu by wiedział, że trwamy, nadal marzymy,
ale śmielej, odważniej
jeszcze nie unicestwieni wierzymy, że jutro będzie lepiej
nie da sie powiadasz?
marzyłam kiedyś u ludziach? Cudownych, którzy przywrócą mi wiarę w sens istnienia
długo ich nie widziałam
papier pożółkł
a oni nadal przy mnie trwali
Czyż to nie piękne, że ziściło się to o czym śniłam? Czyż to nie cudowna niespodzianka zbudzić się pewnego ranka z przeświadczeniem, że choćby świat stanął w płomieniach mam z kim ugasic pożar? Tak, długo byłam ślepa
wracam do was z długiej podróży w głąb siebie
Kim jesteśmy i dla kogo?
Ale czy musimy byc dla kogos? Nie możemy być dla siebie?
Opleceni doświadczeniami, silniejsi o wygrane, słabsi o przegrane, mocni w postanowieniach, które milkną z każda łzą.
Niech milkną, wszak łza o ciszę się prosi
Nie o samotność a o ciszę by usłyszeć jak ulatuje kurz z przykrytych marzeń, planów
Tak, najwyższa pora zamienić pożółkły papier marzeń w czystą białą kartę
wypełnić ją kolorem i zanieść swiatu by wiedział, że trwamy, nadal marzymy,
ale śmielej, odważniej
jeszcze nie unicestwieni wierzymy, że jutro będzie lepiej
nie da sie powiadasz?
marzyłam kiedyś u ludziach? Cudownych, którzy przywrócą mi wiarę w sens istnienia
długo ich nie widziałam
papier pożółkł
a oni nadal przy mnie trwali
Czyż to nie piękne, że ziściło się to o czym śniłam? Czyż to nie cudowna niespodzianka zbudzić się pewnego ranka z przeświadczeniem, że choćby świat stanął w płomieniach mam z kim ugasic pożar? Tak, długo byłam ślepa
wracam do was z długiej podróży w głąb siebie
poniedziałek, 8 kwietnia 2019
Tęsknota
Obudzić się ze złego snu pragnę znów
Usłyszeć jak świszcze wiatr
Co mówi wstań
Usłyszeć jak świszcze wiatr
Co mówi wstań
To ja
Obudzić się by żyć
Obudzić się by żyć
Nie trwać
Słońca rytm wciąż poznawać
Smakować
Słońca rytm wciąż poznawać
Smakować
Tulić
Pieścić
Łkać
Tęsknotą naznaczony świat
Co wciąż do przodu gna
Zgarbiony od moich łez
On trwa
By zagarnął w objęcia cały ten żal
By był
Co wciąż do przodu gna
Zgarbiony od moich łez
On trwa
By zagarnął w objęcia cały ten żal
By był
By żył
Wciąż się śmiał
Obudzić się ze złego snu pragnę znów
niedziela, 7 kwietnia 2019
Mamuś
Będę pamiętać
Smak Twojej harbaty
Wyczytanej z gazety
Z liści zebranych na łące
Parzonej dla mnie
Bo poprosiłam
O smaku tym będę teraz śniła
I tęskniła mamo
Tęskniła...
poniedziałek, 25 marca 2019
Mamo
Mamo,
Jesteś opoką naszą i skałą
Wiarą co wciąż do przodu pcha
Przez życia wiry, czasem pod wiatr
Dziś na rozstaju dróg stoimy wszyscy
W ciszy zgubieni, w ciszy modlitwy
Twą drogą dłoń do ust podnosimy
Składamy hołd dla Twojej siły
Życia trudnego, życia w podzięce
Dla Stwórcy świata Twe oczy wdzięczne
Nie jedna radość je spowiła
Nie jedna żałość łzę toczyła
Dziękujemy
Za każdą chwilę beztroską,
Za chleb ze smalcem
Za śmiech i łoskot otwieranych drzwi
...
W nich Ty
Jesteś opoką naszą i skałą
Wiarą co wciąż do przodu pcha
Przez życia wiry, czasem pod wiatr
Dziś na rozstaju dróg stoimy wszyscy
W ciszy zgubieni, w ciszy modlitwy
Twą drogą dłoń do ust podnosimy
Składamy hołd dla Twojej siły
Życia trudnego, życia w podzięce
Dla Stwórcy świata Twe oczy wdzięczne
Nie jedna radość je spowiła
Nie jedna żałość łzę toczyła
Dziękujemy
Za każdą chwilę beztroską,
Za chleb ze smalcem
Za śmiech i łoskot otwieranych drzwi
...
W nich Ty
Nadzieja
Patrzysz jak gaśnie świecy płomień
Co resztką nadziei jeszcze się tli
Z miłości niemocą tulisz dłoń
Podnosisz do ust najdroższy skarb
Rany serc leczył dotyku ciepłem
Ciepłym słowem raczył w niepogodę
Dziś brak mi słów i serce drga,
Bo tracę cząstkę siebie
Co resztką nadziei jeszcze się tli
Z miłości niemocą tulisz dłoń
Podnosisz do ust najdroższy skarb
Rany serc leczył dotyku ciepłem
Ciepłym słowem raczył w niepogodę
Dziś brak mi słów i serce drga,
Bo tracę cząstkę siebie
piątek, 8 marca 2019
Krzyk
Zabierz złość i rozgoryczenie
Codzienności co dzisiaj kolorem wyblakłym
Zaznaczyła swoją obecność
Łzą spowiła wieczorne godziny
By urywanym oddechem przypomnieć
Wspomnienie spokoju i radość serca
Co młodości wieńczyła mijanie
Dojrzałość chcąc wcisnąć bokiem
Bez zgody na urodzaje
Smutku i niemożności
Choć chwilowych gości
Mam dość
środa, 6 marca 2019
Obietnica
Czekaniem sekundy naznaczone
Minuty wiecznością ubrane
Godziny nie mają znaczenia
Dni nimi wypełnione
I tylko noc rozwiąże konflikty
Wyimaginowanych przeciwieństw będzie kotarą
Zasłoną tego co spełnione
Płatać figle zmęczonym myślom
Rozjaśniać żądzą tego co cudze
Obietnicą, że będzie Twoim
Minuty wiecznością ubrane
Godziny nie mają znaczenia
Dni nimi wypełnione
I tylko noc rozwiąże konflikty
Wyimaginowanych przeciwieństw będzie kotarą
Zasłoną tego co spełnione
Płatać figle zmęczonym myślom
Rozjaśniać żądzą tego co cudze
Obietnicą, że będzie Twoim
wtorek, 5 marca 2019
Zmiany
Odbiciem cudzych pragnień nie chcę już być
Cudzych ścieżek deptać nie mogę
Chcę w lutrze widzieć swoją twarz
Swoją duszą patrzeć bez skazy
Cudzych dążeń do perfekcji nie chcę znać
Nie chcę zadowalać cudzych wyobrażeń
Chcę widzieć swego serca ślad
Chcę drogą kroczyć własnych marzeń
I choć pożegnań przyjdzie czas
Zmiany z cudzych na moje zdarzeń
Odbiją się echem pośród Was
Wybaczcie
Nie krzywdą ja a własnym panem
Cudzych ścieżek deptać nie mogę
Chcę w lutrze widzieć swoją twarz
Swoją duszą patrzeć bez skazy
Cudzych dążeń do perfekcji nie chcę znać
Nie chcę zadowalać cudzych wyobrażeń
Chcę widzieć swego serca ślad
Chcę drogą kroczyć własnych marzeń
I choć pożegnań przyjdzie czas
Zmiany z cudzych na moje zdarzeń
Odbiją się echem pośród Was
Wybaczcie
Nie krzywdą ja a własnym panem
poniedziałek, 4 marca 2019
Iluzja
Zakłamujesz rzeczywistość
Kłam zadajesz znaczeniu
Każdej spotkanej sekundzie
Choć śmiało patrzysz jej w oczy
Językiem ciała odwracasz uwagę
Od siebie dla ciebie
Gubisz przejrzystość
Myśli w kłębek zwijasz
Na długie wieczory
Przy lampce wina
Chcesz dostać się do serca
Kłam zadajesz znaczeniu
Każdej spotkanej sekundzie
Choć śmiało patrzysz jej w oczy
Językiem ciała odwracasz uwagę
Od siebie dla ciebie
Gubisz przejrzystość
Myśli w kłębek zwijasz
Na długie wieczory
Przy lampce wina
Chcesz dostać się do serca
Powroty
I choćbym świat przemierzyla
A każdy jego zakątek przystanią mi będzie, najmilszym jest zawsze powrót do rodzinnego domu
Tam serce żywiej bije latami wspomnień
z fragmentów całością się staje
Z każdą kartką wyrwaną z kalendarza powroty stają się cenniejsze
Wracam do źródła
A każdy jego zakątek przystanią mi będzie, najmilszym jest zawsze powrót do rodzinnego domu
Tam serce żywiej bije latami wspomnień
z fragmentów całością się staje
Z każdą kartką wyrwaną z kalendarza powroty stają się cenniejsze
Wracam do źródła
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Kobieta
Jeśli spotkasz na swej drodze kobietę po przejściach nie oczekuj, że będzie łatwa. Taka kobieta nie ufa każdemu słowu. Ona nauczyła się s...