Gnasz przez życie
Za życiem się uganiasz
Łapiesz sroki co dziesięć mają ogonów
Ciągle w biegu
Z czasem wyścig codziennie powtarzasz
Pełnymi dłońmi pustkę serca zasłaniasz
Mam czas, wciąż echem odbijasz skowyt duszy
Na chwile ulotne
Siwy włos prószy
Ciągle ślepo w wyścigu podążasz
Przeminęło, przemknęło cicho bokiem
sobota, 15 grudnia 2018
poniedziałek, 12 listopada 2018
Z czasem
Postanowiłam rozmówić się z czasem
Wygarnęłam mu, że bywa dla nielicznych,
Że zawsze przychodzi nie w porę,
Że stał się luksusem
I ciągle go mało
Że pędzi jak szalony
Podziękowałam,
Wskazał kim jestem
Kim być powinnam
I stałam się czasem
Bywam dla nielicznych
Przychodzę nie w porę
Stałam się luksusem
Ciągle mnie mało
Pędzę jak szalona
Do tych, którzy i mnie szukają
Wygarnęłam mu, że bywa dla nielicznych,
Że zawsze przychodzi nie w porę,
Że stał się luksusem
I ciągle go mało
Że pędzi jak szalony
Podziękowałam,
Wskazał kim jestem
Kim być powinnam
I stałam się czasem
Bywam dla nielicznych
Przychodzę nie w porę
Stałam się luksusem
Ciągle mnie mało
Pędzę jak szalona
Do tych, którzy i mnie szukają
niedziela, 21 października 2018
W podziękowaniu
A jeśli spotkasz na swej drodze
Dobroć człowieka czystą i tkliwą
Przytul do serca ciepłem powitaj
Weź ją w ramiona i taniec pląsaj
Uchroń przed światem zazdrosnych spojrzeń
Nie wzgardź i nie zdepcz
Nie śmiej też wątpić
Wszak wiara w dobro drugiego człowieka
Sprawia, że dusza przestaje błądzić
wtorek, 16 października 2018
Miłości
Ucisz krytyka
Ukołysz duszę radością
Miłości czułością
Spójrz w lustro
Zostaw po drugiej stronie
Niepewność, lęk, niezdecydowanie
Kurz wczorajszych porażek
Łzami malowanych
Obejmij swój świat ramionami
Z tkliwością potraktuj odbicie
I poczuj to jedno Ci dane
Niedoskonałe cudowne życie
Ukołysz duszę radością
Miłości czułością
Spójrz w lustro
Zostaw po drugiej stronie
Niepewność, lęk, niezdecydowanie
Kurz wczorajszych porażek
Łzami malowanych
Obejmij swój świat ramionami
Z tkliwością potraktuj odbicie
I poczuj to jedno Ci dane
Niedoskonałe cudowne życie
środa, 10 października 2018
Żądza
Wstrzymał oddech świat
Choć był za pan brat
Z nadzieją i wiarą
Na zmianę tkaną
Radością i smutkiem
Rozpaczą i skutkiem
Życia na krawędzi
Wciąż konsumenci
Znaczą codzienność
By mieć miast być
W ułudzie żyć
W pułapce pieniądza
Zniewala jego żądza
Oplata życia nić
Nie umiemy już śnić
Choć był za pan brat
Z nadzieją i wiarą
Na zmianę tkaną
Radością i smutkiem
Rozpaczą i skutkiem
Życia na krawędzi
Wciąż konsumenci
Znaczą codzienność
By mieć miast być
W ułudzie żyć
W pułapce pieniądza
Zniewala jego żądza
Oplata życia nić
Nie umiemy już śnić
wtorek, 9 października 2018
Do snu
Zapachem dnia się upajam
Szampanem znaczę sekundy
Minuty zamieniam w purpurę
Godzinę przybieram nostalgią
Szczyptę uśmiechu w zagadkę pakuję
Humor rozdaję w prezencie przechodniom
Zdziwionym spojrzeniom wzruszenie ramion
Sobie zostawiam na noc
Smutki za rękę z lękiem
Samotność co po plecach klepie tęsknotę
Kosz rozczarowań pod lampą z łez tkaną
W szufladzie pęknięte serce
Płaszcz niemożliwości z przyszytą łatą
Mędrców i koneserów ludzkich codzienności
Utulę do snu po drodze zebrane
Cudze ułomności
Szampanem znaczę sekundy
Minuty zamieniam w purpurę
Godzinę przybieram nostalgią
Szczyptę uśmiechu w zagadkę pakuję
Humor rozdaję w prezencie przechodniom
Zdziwionym spojrzeniom wzruszenie ramion
Sobie zostawiam na noc
Smutki za rękę z lękiem
Samotność co po plecach klepie tęsknotę
Kosz rozczarowań pod lampą z łez tkaną
W szufladzie pęknięte serce
Płaszcz niemożliwości z przyszytą łatą
Mędrców i koneserów ludzkich codzienności
Utulę do snu po drodze zebrane
Cudze ułomności
piątek, 5 października 2018
Stop
Czasami warto dostać w twarz
Krwią spłynie złudzeń czar
Nagle pojmiesz sens różowych okularów
Co wyzwaniem znaczą chwilę
By wzrok zmylić ociupinę
Co zdaje się tęsknotą spełnioną
Już wiesz, że tylko Twoje mrzonki
Gościły w sercu
Podawane do ust na widelcu
Twoich niemożliwości
Kłujących cudze oczy
A potem?
Bez różowych okularów
Stanął świat choć wiruje wokół
Zostały Ci tylko oprawki
Od których dostajesz czkawki
Twoje marzenia nie są spełnieniem cudzych dążeń
Wciąż uciekasz od spojrzeń
Krwią spłynie złudzeń czar
Nagle pojmiesz sens różowych okularów
Co wyzwaniem znaczą chwilę
By wzrok zmylić ociupinę
Co zdaje się tęsknotą spełnioną
Już wiesz, że tylko Twoje mrzonki
Gościły w sercu
Podawane do ust na widelcu
Twoich niemożliwości
Kłujących cudze oczy
A potem?
Bez różowych okularów
Stanął świat choć wiruje wokół
Zostały Ci tylko oprawki
Od których dostajesz czkawki
Twoje marzenia nie są spełnieniem cudzych dążeń
Wciąż uciekasz od spojrzeń
wtorek, 4 września 2018
Wciąż
Odkąd pamięta czeka na cud
Motylami w brzuchu skrywany
Dyskretnym uśmiechem zaplata sieć
Muśnięciem warg oczarowany
We włosach tańczy spragniony wiatr
Bliskości bliskiej bez lęku i wad
Bez drwin i pychy
Cudzych złych spojrzeń
Czysty w istnieniu
Lekki jak puch
Co wtulisz twarz
Bez łzawych smug
Motylami w brzuchu skrywany
Dyskretnym uśmiechem zaplata sieć
Muśnięciem warg oczarowany
We włosach tańczy spragniony wiatr
Bliskości bliskiej bez lęku i wad
Bez drwin i pychy
Cudzych złych spojrzeń
Czysty w istnieniu
Lekki jak puch
Co wtulisz twarz
Bez łzawych smug
sobota, 18 sierpnia 2018
Śpij
Dzień za dniem mija
W zakamarkach
Własnych lęków, ograniczeń
Krzyczysz stop!
Na śniadanie wychylasz szklankę złudzeń
Na obiad dożylnie podajesz optymizm
Wyczytany w mądrych księgach
Ludzi co czarowali rzeczywistość
Podwieczorek słomką wciągasz
Porcję uśmiechu
Kolację chochlą
Dziką potrzebę spokoju i ciszy
Chcesz strawić
Chcesz spać
W zakamarkach
Własnych lęków, ograniczeń
Krzyczysz stop!
Na śniadanie wychylasz szklankę złudzeń
Na obiad dożylnie podajesz optymizm
Wyczytany w mądrych księgach
Ludzi co czarowali rzeczywistość
Podwieczorek słomką wciągasz
Porcję uśmiechu
Kolację chochlą
Dziką potrzebę spokoju i ciszy
Chcesz strawić
Chcesz spać
niedziela, 3 czerwca 2018
Lękiem malowane
Marzeń sennych nie uchwycisz
Trwają w swoim własnym bycie
Choć obierasz dobry kurs
Choć wierzyć uczysz się znów
Choć trwaniem zaznaczasz granicę
Za nic mają,
Żyją obok swoim życiem
Póki strach Cię będzie wiódł
Na nic wiara na nic cud
Przeoczysz z lękiem w sercu
To co dane, stoisz w miejscu
Trwają w swoim własnym bycie
Choć obierasz dobry kurs
Choć wierzyć uczysz się znów
Choć trwaniem zaznaczasz granicę
Za nic mają,
Żyją obok swoim życiem
Póki strach Cię będzie wiódł
Na nic wiara na nic cud
Przeoczysz z lękiem w sercu
To co dane, stoisz w miejscu
wtorek, 22 maja 2018
Najlepiej
Najlepiej zamknij oczy
Nim rozkosz zobaczysz poczuj
Najlepiej zatkaj uszy
Nim mnie usłyszysz poczuj
Najlepiej poczuj mnie
Nim na własność zagarniesz
W ramionach złaknionych dotyku
Zamkniesz w nich skrawek świata
Na moment na chwilę
Na sekund parę
Ukradkiem szybko
Bez wydechu szeptem do ucha
Nim rozkosz zobaczysz poczuj
Najlepiej zatkaj uszy
Nim mnie usłyszysz poczuj
Najlepiej poczuj mnie
Nim na własność zagarniesz
W ramionach złaknionych dotyku
Zamkniesz w nich skrawek świata
Na moment na chwilę
Na sekund parę
Ukradkiem szybko
Bez wydechu szeptem do ucha
Ten czas
Noc ma zawsze dobry czas
Na odważne myśli
Śmiałe postanowienia
Na bycie w niebycie
Na błądzenie w szukaniu
Szukaniu błędów
Rozliczyć chcesz za dnia
Ten zabiera odwagę
Na odważne myśli
Śmiałe postanowienia
Na bycie w niebycie
Na błądzenie w szukaniu
Szukaniu błędów
Rozliczyć chcesz za dnia
Ten zabiera odwagę
czwartek, 17 maja 2018
Po cichu
Wykrzycz jej prosto w twarz
To tylko gra
Pozorami uszyta
Nićmi złotymi tkana
Iluzja każdego dnia
Gna do niej od niego
Na skrzydłach naiwności
Ukryta pośród zazdrości
O uśmiech jej i jego
Za dnia tęsknotą spływa
Noc niemożność skrywa
To tylko gra
Pozorami uszyta
Nićmi złotymi tkana
Iluzja każdego dnia
Gna do niej od niego
Na skrzydłach naiwności
Ukryta pośród zazdrości
O uśmiech jej i jego
Za dnia tęsknotą spływa
Noc niemożność skrywa
Uśmiech
Nie słuchaj rozsądku co z sercem się kłóci
Żyje w ciągłej niezgodzie
Ukoisz zmysły, ukoisz rany
Gdy w uśmiech ubierzesz swój ranek
We włosach tańczyć będą motyle
Skąpane w promieniach słońca
Usiądź na chwilę
Częstuj garściami
Prosto z dobroci serca
Żyje w ciągłej niezgodzie
Ukoisz zmysły, ukoisz rany
Gdy w uśmiech ubierzesz swój ranek
We włosach tańczyć będą motyle
Skąpane w promieniach słońca
Usiądź na chwilę
Częstuj garściami
Prosto z dobroci serca
Iluzja
Znasz to uczucie co duszę rozrywa?
Chaosem częstuje wykwintnym
I niczym ckliwa panna
W anielską rozkosz przebrana
Z uśmiechem na ustach sączy jad
A tyś rad, że spijasz z jej warg
Nektar co bogom przypisany
Nieświadom, że otwierasz rany
Chaosem częstuje wykwintnym
I niczym ckliwa panna
W anielską rozkosz przebrana
Z uśmiechem na ustach sączy jad
A tyś rad, że spijasz z jej warg
Nektar co bogom przypisany
Nieświadom, że otwierasz rany
Obojętnie
Milczeniem ukruję tęsknotę
Obojętnością ubiorę kochanie
Odwrócę wzrok od Twoich dłoni
Zmęczeniem nazwę pragnienie
Huśtawkę uczuć popiję relanium
Chcę uciec
Od Ciebie i siebie najdalej
Obojętnością ubiorę kochanie
Odwrócę wzrok od Twoich dłoni
Zmęczeniem nazwę pragnienie
Huśtawkę uczuć popiję relanium
Chcę uciec
Od Ciebie i siebie najdalej
Kłamstwo
Nie pytaj
Zabierz mnie w zieleń traw
Nakarm dłonią pustkę ciała
Pożeraj mnie wzrokiem
Ustami kłam, że to tylko mój wymysł
Nie zamykaj furtki,
Którą godność chadza
Pozwól jej być zuchwałą
Wzniecaj, odtrącaj
Tylko mnie kochaj
Zabierz mnie w zieleń traw
Nakarm dłonią pustkę ciała
Pożeraj mnie wzrokiem
Ustami kłam, że to tylko mój wymysł
Nie zamykaj furtki,
Którą godność chadza
Pozwól jej być zuchwałą
Wzniecaj, odtrącaj
Tylko mnie kochaj
poniedziałek, 2 kwietnia 2018
Po prostu
I spraw w mym sercu feerię barw
Ognistokrwistych,nieoczywistych
Codziennością emocji utkanych
Ustami rozkoszy próbowanych
Przyjemność niech będzie przystawką
Radość wiosenną ławką,
Na której przycupnie miłość
Włosy zaplecie w czułość
Szalem oddania owinie szyję
Na plecy założy płaszcz z motyli
Dłonie otuli ciepłem troski
Plan taki prosty, taki prosty...
Ognistokrwistych,nieoczywistych
Codziennością emocji utkanych
Ustami rozkoszy próbowanych
Przyjemność niech będzie przystawką
Radość wiosenną ławką,
Na której przycupnie miłość
Włosy zaplecie w czułość
Szalem oddania owinie szyję
Na plecy założy płaszcz z motyli
Dłonie otuli ciepłem troski
Plan taki prosty, taki prosty...
Twój świat
Każdego dnia wita Cię świat
On chce Ci dać Ty nie umiesz brać
I stoisz z pustą chochlą w dłoni
Czekasz aż się napełni
A życie goni
On chce Ci dać Ty nie umiesz brać
I stoisz z pustą chochlą w dłoni
Czekasz aż się napełni
A życie goni
Zacznij
Zawsze chciałeś być nie trwać
Kwiaty życia w słońcu rwać
Doświadczać, smakować i żyć
A przyszło Ci tkwić
Między ziemią A niebem
Częstujesz duszę codziennym chlebem
I nie wiesz, że to szczęścia nić
Uparcie chcesz śnić
Kwiaty życia w słońcu rwać
Doświadczać, smakować i żyć
A przyszło Ci tkwić
Między ziemią A niebem
Częstujesz duszę codziennym chlebem
I nie wiesz, że to szczęścia nić
Uparcie chcesz śnić
Na czas
Czekaniem życie jest
Na bicie serc
Radość i śmiech
Czekaniem uczyniłeś je
Nie wiedząc, że to wszystko jest
Ukryte pod warstwami codzienności
Ulegasz chwilowej mądrości
By z nastaniem nowego dnia
Myśleć, że tak tylko chwila trwa
I nie składasz z niej całości
Oddając się bylejakości
Co w sercu uplotła pajęczynę
Ona w Tobie żyje
Ty każdego dnia giniesz
Na bicie serc
Radość i śmiech
Czekaniem uczyniłeś je
Nie wiedząc, że to wszystko jest
Ukryte pod warstwami codzienności
Ulegasz chwilowej mądrości
By z nastaniem nowego dnia
Myśleć, że tak tylko chwila trwa
I nie składasz z niej całości
Oddając się bylejakości
Co w sercu uplotła pajęczynę
Ona w Tobie żyje
Ty każdego dnia giniesz
sobota, 24 marca 2018
Kiedyś
W ósmy dzień tygodnia
Przytulę wspomnienia
Bez łez i niedomówień
Żalu mieć nie będę,
Że za krótkie, cudze,
Że przyszły nieproszone
Rozgościły się dumnie
Nakruszyły nadzieją,
Obrus poplamiły marzeniami
Herbatę wypiły całą
Na dnie zostawiły resztki złudzeń
Kolejnej wizyty głodne
Jeszcze nie wiedzą,
Że już zapomniałam
Przytulę wspomnienia
Bez łez i niedomówień
Żalu mieć nie będę,
Że za krótkie, cudze,
Że przyszły nieproszone
Rozgościły się dumnie
Nakruszyły nadzieją,
Obrus poplamiły marzeniami
Herbatę wypiły całą
Na dnie zostawiły resztki złudzeń
Kolejnej wizyty głodne
Jeszcze nie wiedzą,
Że już zapomniałam
Żegnam
Dzień stracił smak
Wieczór czułość porzucił
Każdy poranek nie jest radosnym
Jak bywało onegdaj
Serce rytm gubi
Oczy mgłą nieistnienia
Osnuwają wczoraj
Przeszłe co przyszłe nie będą
Naiwnością w świetle dnia malowane
Dzisiaj nierówne wczoraj
Jutro wypiera się dzisiaj
Serce już nie chce czuć
Przyjacielu
Wieczór czułość porzucił
Każdy poranek nie jest radosnym
Jak bywało onegdaj
Serce rytm gubi
Oczy mgłą nieistnienia
Osnuwają wczoraj
Przeszłe co przyszłe nie będą
Naiwnością w świetle dnia malowane
Dzisiaj nierówne wczoraj
Jutro wypiera się dzisiaj
Serce już nie chce czuć
Przyjacielu
piątek, 2 marca 2018
Strata
W pułapce emocji
Przyjmuje niechcianych gości
Smutkiem utkanych
Liżących rany
Wyimaginowanego świata
Cóż to za strata?
Przyjmuje niechcianych gości
Smutkiem utkanych
Liżących rany
Wyimaginowanego świata
Cóż to za strata?
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Kobieta
Jeśli spotkasz na swej drodze kobietę po przejściach nie oczekuj, że będzie łatwa. Taka kobieta nie ufa każdemu słowu. Ona nauczyła się s...